Spór z bankiem – kredyt indeksowany lub denominowany we frankach szwajcarskich, kilka słów o przedsądowych działaniach
- Time Frame Analiza prawna
Spór z bankiem – kredyt indeksowany lub denominowany we frankach szwajcarskich, kilka słów o przedsądowych działaniach.
Spory z bankami nie należą do najłatwiejszych a tym bardziej do najprzyjemniejszych, nawet dla profesjonalnych pełnomocników. Banki to z reguły duże podmioty, posługujące się wewnętrznymi standardami, gdzie odejście od nich jest dla takich instytucji dużym wyzwaniem (co nie ułatwia rozmowy z takimi przedsiębiorcami), do tego posiadających zasoby ludzkie i przede wszystkim kapitał (chociaż kondycja niektórych banków może sugerować, iż na tym polu nie jest aż tak dobrze).
Przeciwko nim ich klient. Z nazwy tylko klient, bo wiele banków klienta postrzega w charakterze petenta. Oczywiście, gdy klient przychodzi z jakimś roszczeniem to wtedy z petenta przeradza się w przeciwnika. Wiele banków nie zauważa, iż często ich klienci korzystają z ich usług na różnych polach a już, gdy klient domaga się od banku jakiś środków finansowych to podejście prawie jest traktowany jakby popełnił jakąś zbrodnie. W praktyce spotkaliśmy się również z sytuacją, gdy bank niby przez przypadek dokonywał pewnych retorsji w kierunku do klienta, np. pojawiały się opłaty, które nigdy nie były pobierane czy nawet podejście, że klient wykazuje się dużą nielojalnością, skoro czegoś się od nas domaga. Niestety standardy w bankach są bardzo różne a do tego też są różne osoby, uczestniczące w tym procesie.
I teraz klient trafia w tryby tej skomplikowanej maszynerii. Bank też często używa metod socjotechnicznych aby klienta zniechęcić do jakiegoś działania lub wręcz odwrotnie zachęcić go do czegoś (tutaj nie chodzi o reklamy, tylko o skoordynowane akcje, posłużę się przykładem stosowanym przez niektóre z banków, które tzw. klientom frankowym oferowały ugody i zmianę waluty kredytu na złotówki).
Przechodząc jednak do konkretów, czy z bankiem należy prowadzić negocjacje samodzielnie? Niektórzy zapewne sięgają po „wujka gogla” (celowo zniekształcone, aby nie było, że promujemy jakiś podmiot) i stąd czerpią wiedzę. Oczywiście można podążyć tą ścieżką, natomiast materia kredytów udzielonych w walucie obcej jest dość skomplikowana. Ilość pozycji książkowych, sporów doktrynalnych jest dość duża. Do tego dochodzi orzecznictwo sądowe, które nie jest zbyt stabilne, na końcu jeszcze orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dodatkowo komplikują całość zagadnienia. Nawet profesjonaliści mają często problemy ze analizą niektórych zagadnień. Tutaj jedna mała przestroga, pomimo, że umowy z banków są skonstruowane na wzorach, to doświadczenia pokazuje, iż okoliczności udzielenia samego kredytu (np. czy był wkład własny) mogą powodować, iż umowa zawiera dodatkowe postanowienia, a tego można nie wychwycić. Często też kancelarie specjalizujące się w pozwach, robiąc wstępne analizy nie czytają treści umowy i mogą pójść nie w tym kierunku, który jest pożądany. Posłużę się przykładem jednego z klientem, umowa ma swoją datę, można sugerować się, że użyto wzorca z danego roku. I tutaj powstał błąd. Klient ten bardzo długo negocjował warunki finansowe, zbierał dokumenty itp. I w rzeczywistości umowa została zawarta na wzorze z poprzedniego roku, gdzie konstrukcje proponowane przez banku były inne (o wzorach będzie jeszcze mowa). A do tego w końcu nie rozmawiamy o jakiś drobnych kwotach, tylko często o środkach finansowych, które wpływają na sytuację rodzin (przedsiębiorców prowadzących jednoosobowe działalności gospodarcze) przez dziesięciolecia. Dlatego zawsze doradzam swoim znajomym i przyjaciołom, aby korzystali z usług profesjonalistów, do tego takich którzy nie potraktują ich jak petentów, a do tego pobiorą wynagrodzenia odpowiednie do wagi sprawy. Taka rada dotyczy wszelkiej maści prawnych aspektów a nie tylko tych istotnych, bo kredyt udzielone na cele mieszkaniowe zapewne takim elementem jest.
Natomiast postanowiłem dzisiaj napisać kilka słów jak przebiega zarządzanie tym roszczeniem przed etapem sporu sądowego. Oczywiście nie będę wchodził w szczegóły poszczególnych kroków, zasygnalizuję tylko istotne elementy.
Decyzja klienta co do wejścia w spór z bankiem.
W pierwszej kolejności, co jest chyba najistotniejsze warto rozważyć, czy chcemy wchodzić w spór z bankiem. Pewnie po przeczytaniu tego zdania, można pomyśleć, że to jest jakaś niedorzeczność. Niekonieczne, bo nie każdy nadaje się do prowadzenia sporów. I to chyba widać ze statystyk, bo blisko 70% kredytów frankowych jest nie tylko spłacanych ale również nie są podejmowania działania mające zmienić charakter stosunków pomiędzy kredytobiorcami a bankiem. Zapewne w tej grupie jest też spora grupa osób, która nosi się z zamiarem albo nie może znaleźć czasu aby coś z tym zrobić. Ten artykuł ma pomóc podjąć decyzję, natomiast paradoksalnie dla systemu bankowego, takie podejście klientów jest pożądane. Oczywiście cały czas muszą funkcjonować z ryzykiem frankowym ale jednocześnie to ryzyko rozkłada się w czasie, ponadto część roszczeń (tutaj w zależności od danego poglądu doktryny) może ulec przedawnieniu.
- Od razu też piszę o tym, aby wykazać się rozwagą w przypadku propozycji ugód przedstawianych przez banki. Z pozoru te ugody są prostym rozwiązaniem, maleje nam kredyt, niknie ryzyko kursowe. Natomiast wszystko zależy od wielu okoliczności, chociażby jaka jest rzeczywista wartość kredytu do spłaty oraz ile ten kredyt będzie jeszcze spłacany. Dlaczego o tym piszę, może się okazać, iż ugoda wcale nie jest korzystna i pozostanie przy walucie obcej (najczęściej w warunkach polskich jest to frank szwajcarski) jest w dłużej perspektywie bardziej korzystne. Nie mówiąc, że zawsze można spróbować osiągnąć więcej niż takie przedstawiane w obecnej sytuacji ugody dają.
- Ponadto sam spór to dodatkowy stres i założenie, że będzie on trwał krótko jest mało prawdopodobne. Są oczywiście banki (w szczególności te, które postanowiły zakończyć działanie w Polsce), które są bardziej skłonne do zawarcia ugody, jednak większość nie wiedzieć w sumie dlaczego, woli wejść spór. Spory te na dzisiaj są w większości rozstrzygane przez Sąd Okręgowy dla Warszawy, co oznacza że jeden wydział obsługuje około 90% krajowych spraw. To oczywiście ma swoje plusy, jak chociażby w miarę spójne orzecznictwo tego sądu (potem nieco to się zmienia), natomiast niewątpliwym minusem jest czas (w mojej ocenie na dzisiaj to jest minimum 3 – 4 lata na jedną instancję). W celu lepszego zobrazowania posłużę się przykładem z innej dziedziny – prawa gospodarczego, spór pomiędzy przedsiębiorcami, 2 instancje plus Sąd Najwyższy – 11 lat, a sprawa była stosunkowo prosta i nie chodziło o duże kwoty. To pokazuje, iż te spory mogą być długotrwałe, chociaż pojawiła się propozycja modyfikacji Kodeksu postępowania cywilnego, który w przypadku tego sporów właściwość miejscową określał zgodnie z siedzibą konsumenta. Taka regulacja z pewności przyśpieszyłaby nieco prowadzenie takich spraw ale jednocześnie mogłaby doprowadzić do powstania dalszych rozbieżności w orzecznictwie, czytaj w Warszawie dany spór to zakończyłby się unieważnieniem umowy a w innym mieście już rozstrzygnięcie było zgoła odmienne.
- Przy podejmowaniu decyzji oprócz kwestii przedawnienia warto też wziąć pod uwagę zapowiedzi polityków, dotyczące rozwiązania spraw frankowych. Tutaj może warto przedstawić jedną z nich, która jest dość popularyzowana przez KNF i część dużych banków. Mianowicie klient będzie miał opcję, czyli przewalutowanie kredytu na złotówki, przy założeniu, iż oprocentowanie będzie takie jakby było od początku jak dla złotówek, a zamiana waluty obcej na złotówki będzie po kursie, w którym klient zaciągnął kredyt. Druga opcja to pozostawienie obecnego kredytu ale wyłączenie prawa do dochodzenia roszczenia w sądzie. Taka propozycja wprost narusza Konstytucję RP, pomijam tutaj już kluczowe prawo do sądu ale też daje prezent bankom, które stosując niezgodne z prawem praktyki, w większości zostałyby nagrodzone przez polityków za takie działania.
- Natomiast w przypadku decyzji o pozostaniu przy walucie obcej warto pamiętać o kwestii przedawnienia roszczeń. Nie będę tutaj rozwodził się nad tym elementem (jest to temat na osobny artykuł), bo jest to temat skomplikowany, natomiast warto w przypadku podjęcia decyzji odnośnie wejścia w spór z bankiem, nie czekać i nie prowokować dodatkowych komplikacji prawnych. Wchodzimy w spór i co dalej?
Na tym etapie warto już rozważyć wybór profesjonalisty, który poprowadzi dalej tę sprawę. W takim przypadku udział klienta nie będzie już bardzo duży, jednakże współpraca jest konieczna. Bez niej szanse powodzenia takiego sporu nie istnieją.
- Sprawdzamy czy w ogóle jesteśmy w stanie znaleźć dokumenty związane z kredytem. Najistotniejsza jest umowa z załącznikami oraz aneksy do niej. Często klienci nie są w stanie zlokalizować, gdzie jest umowa. Spokojnie, tutaj z pomocą przyjdzie bank. Nie dlatego, że chce ale taki obowiązek nakłada na niego prawo. Ten krok i tak będzie konieczny do wykonania, można go już zrobić na tym etapie, bo uzyskanie tych dokumentów z banku też trochę trwa (bank od wniosku ma 30 dni na wysłanie dokumentów). Natomiast nie jest to konieczne, jeżeli są dokumenty, warto oprzeć się na nich (wnioski do banku są płatne). Warto pamiętać, iż banki stosują tzw. wzorce umowne. Do naszej kancelarii nie zgłosił się klient, który miałby wynegocjowaną w całości umowę, a nawet można postawić tezę, iż nie mieliśmy klienta, który pojedyncze, indywidualne postanowienia miałby przenegocjowane (wyjątkiem są tutaj marże i opłaty, bo z tym bywało różnie i można było trafić na promocję, ponadto jest jeszcze kwestia wkładów, transz itp.). Wracając do wzorca, oczywiście każdy z banków miał swój (banki oczywiście dalej stosują wzorce). Do tego wzorce różniły się od siebie, w zależności kiedy kredyt był zawierany. Do tego niektóre banki, przejęły inne banki i może być tak, że w danym roku są dwa wzorce, a kredyt prowadzi jeden bank. Czym jest ten wzorzec? W dużym skrócie profesjonalista, jakim jest bank, przedstawia wzór umowy, na podstawie której zobowiązuje się do czegoś, na określonych warunkach. Klient może zaakceptować ten wzór i dochodzi do zawarcia umowy. To jest bardzo duże uproszczenie. Niekiedy prawnicy takie wzory umownej porównują do umów adhezyjnych tzw. przez przystąpienie ale to nie jest poprawne porównanie w sensie prawnym, jednakże aby zrozumieć sens działania takiego wzorca to można posłużyć się takim przykładem. Umową adhezyjną będzie skorzystanie z komunikacji miejskiej. Kasując bilet, zawieram umowę przewozu, stąd konstrukcja wykazuje podobieństw. Znaleźliśmy umowę i co dalej?
- Weryfikacja treści umowy. Jest to istotny element całego procesu. Tutaj określamy czy umowa zawiera niedozwolone postanowienia. Tutaj wiedza ogólna nie pomoże i taka analiza powinna być wykonana przez profesjonalistę. Oczywiście można posiłkować się materiałami znalezionymi w Internecie, jednakże pomimo tego, iż wspomniano powyżej, że umowy są oparte na wzorcach, to pewne konstrukcje mogą występować albo nie, w zależności od okoliczności towarzyszących udzieleniu samego kredytu. Do tego dochodzą różne banki i moment zawarcia umowy (chociaż to nie jest wyznacznik to czym będzie dalej).
- Zaświadczenie. W przypadku zidentyfikowania abuzywnych klauzul umownych dalszym elementem będzie uzyskanie zaświadczenia z banku. Po co nam taki dokument? Potrzebujemy go, aby wyliczyć wartość roszczenia w stosunku do banku. Kalkulatory internetowe mają tylko wartość poglądową, a kilka sytuacji, gdzie kliencie przychodzili z własnymi wyliczeniami pokazują, iż błędy są bardzo duże, dlatego nie warto na nich opierać decyzji na przyszłość. Zaświadczenie należy uzyskać z banku, najlepiej z kopią wszystkich dokumentów kredytowych. Na tych dokumentach są pieczątki banku i podpisy osób upoważnionych, tego typu dokument jest już nie do podważenia w sądzie. Dodać należy, iż warunki finansowe związane z kredytem i inne okoliczności (np. wypłata w transzach) powodują, że samodzielnie wyciągnięcie danych może być praktycznie niemożliwe. Na zaświadczenie z reguły trzeba czekać 30 dni od złożenia wniosku ale z reguły następuje to szybciej. Dodatkowo tego typu czynności (jak i kopia samej umowy) są z reguły płatne. Oczywiście te opłaty należy doliczyć potem do roszczenia.
- Mamy zaświadczenie, mnóstwo dokumentów, tabel, informacji itp. Można spróbować samodzielnego wyliczenia, natomiast mało prawdopodobne, że będzie ono poprawne. Można skorzystać też z usług szeregu podmiotów oferujących takie czynności na rynku. Tutaj też trzeba być ostrożnym bo jakość może być różna a do tego rozpiętość cenowa jest duża. W kancelarii korzystamy z biegłych sądowych. Oczywiście na etapie sporu sądowego bank może kwestionować takie wyliczenia, natomiast nawet jeżeli sąd powoła biegłego, to ten od razu będzie wiedział, jak sporządzona została opinia w trakcie sporu przedsądowego i cały proces pójdzie szybciej niż, gdyby taka opinia miała powstać od podstaw.
- Mamy wyliczenie, w dalszej kolejności wchodzimy w kolejną interakcję z bankiem. Reklamacja. Wiele osób o tym zapomina, ale to jest też forma prowadzenia negocjacji. W naszej kancelarii niestety nie mieliśmy jeszcze sposobności, aby bank pozytywnie rozpatrzył reklamacje, zapewne dlatego, że nie mieliśmy tylko jedną sprawę z bankiem wychodzącym z Polski i tam odbyło się to bez reklamacji, tylko w formie negocjacji. I znowu bank ma 30 dni na rozpatrzenie reklamacji. Tutaj obowiązuje ciekawa konstrukcja, iż jeżeli reklamacja nie zostanie rozpatrzona w powyższym terminie, wtedy żądanie wystosowane w reklamacji bank domyślnie akceptuje. Z tego wynika, iż istotne jest, aby reklamacja była precyzyjna w zakresie naszych oczekiwań. Jest jeszcze szereg elementów (np. wskazanie niedozwolonych postanowień), które powinny się znaleźć w tym dokumencie. Dlaczego to jest istotne? Reklamacja oprócz szansy na uznanie, czy otwarcie negocjacji, również traktowana jest jako dowód w późniejszym sporze sądowym. Ponad dwie dekady temu kiedy rozpoczynałem swoją przygodę u jednego z operatorów telekomunikacyjnych, mój ówczesny przełożony powiedział mi jedno zdanie „reklamacja to prezent do przedsiębiorstwa”. Można się z tym zgodzić, bądź nie, natomiast uważam, że banki mogłyby więcej wagi przywiązywać do tego elementu całego procesu zarządzania roszczeniem. Na tym etapie mogłoby już dość do zawarcia sensownej ugody, niż brnięcie w wieloletnie spory, gdzie na końcu z reguły wynik jest taki, jak w złożonej kilka lat wcześniej reklamacji, nie licząc czasu poświęconego na spór, a również kosztów jakie musiały się z tym sporem pojawić.
- Mamy odpowiedź na reklamację. Jeżeli pozytywna to wtedy kolejnym elementem jest zawarcie ugody. Jeżeli negatywna to przygotowujemy się do sporu sądowego. Jednakże jest jeszcze możliwość hybrydy tych dwóch scenariuszy. Bank składa propozycję. Opcji jest kilka ale najistotniejsze to dwie, przyjmujemy propozycję albo negocjujemy. Tutaj jedna sugestia, o której już wspomniana ale warto ją powtórzyć. Propozycje banku z pozoru korzystne finansowo wcale takie mogę nie być i finalnie może się nawet okazać, iż w wyniku ugody rata kredytu znacznie wzrosła (przy obecnych stopach procentowych nie jest to trudne). Dodać można, że wiele ugód zawieranych w ostatnich dwóch latach, teraz trafia na wokandę, bo klienci poczuli, że ta ugoda nie polepszyła ich sytuacji, tylko wręcz jest zgoła odwrotnie.
- W przypadku negatywnej odpowiedzi od banku, szykujemy się na spór sądowy. Jednakże warto jeszcze wykonać ostatni krok. Wezwanie do zawarcia ugody. Niektórzy z moich kolegów po fachu, mówią po co to robić. Moje doświadczenie pokazuje, że ugody (oczywiście jeżeli są pod kontrolą profesjonalisty) są klasyczną sytuacją w negocjacjach nazywanych WIN -WIN. Obie strony kończą spór zadowolone. Dlatego zawsze zachęcam do tego kroku, a być może drugą stronę najdzie refleksja i będzie możliwość rozmowy. W tym kroku jeżeli klient ma nadpłatę, w propozycji ugody powinno już znaleźć się wezwanie do zapłaty. Dlaczego jest to istotne? Cóż, odsetki, właśnie wtedy wystartują. Z odsetkami jest w naszym orzecznictwie nie lada problem. W celu zaznajomienia się z tym zagadnieniem zapraszam do lektury innego mojego artykułu, który jest dostępny na stronie Kancelarii. W przypadku, gdy nie ma nadpłaty, to odsetki się nie pojawiają. Natomiast doświadczenie pokazuje, iż w przypadku wejścia w spór sądowy, może się w jego trakcie okazać, iż nadpłata jednak się pojawi (w końcu bank będzie od nas pobierał kolejne raty – pomijam tutaj kwestię słynnego zabezpieczenia, gdzie sąd w Katowicach zawiesił spłatę rat, to chyba był jednostkowy incydent).
- Propozycja rozwiązania ugodowego może być ostatnim aspektem przed powództwem przeciwko bankowi. Kolejny etap czyli samodzielne działanie przed sądem jest obarczone ogromnym ryzykiem. Należy pamiętać, iż druga strona będzie na pewno reprezentowana przez profesjonalnego pełnomocnika. Odnośnie samego sporu sądowego, to jest to przedmiot osobnego artykułu, natomiast warto zwrócić uwagę, na jeden aspekt. Sądy nie mogą za strony uzupełniać umowy, jeżeli orzekną, iż jakieś jej postanowienia są nieważne. Strony mogą samodzielnie dokonać takich modyfikacji w ramach ugody lub sąd orzeka nieważność całego kontraktu. Dlaczego jest to istotne, zapisy odnośnie denominacji do waluty obcej, (w praktyce częściej indeksacja jest rzadkością), są istotnym elementem kontraktu, tym samym ich usunięcie z obrotu prawnego powoduje upadek całej umowy.
Autor
Radca prawny
Maciej Osiewacz