Dzisiaj postanowiłem wrócić do tematu ugód w sporach frankowych. W ostatnim czasie kierujecie Państwo sporo korespondencji do nas związanej z tym tematem.
Postanowiliśmy przekazać kilka informacji związanych z tym zagadnieniem.
- Paraliż wymiaru sprawiedliwości w zakresie spraw frankowych trwa. Obecnie objął również sądy apelacyjne, które zupełnie nie są przygotowane do obsługi takiej ilości apelacji. Komentatorzy twierdzą, że sprawy frankowe blokują wszystkie rodzaje spraw w tej instancji. W naszej ocenie jest w tym wiele zgodności z faktami, ale chociażby zupełnie z innej beczki, sprawy waloryzacji kontraktów publicznych, to sprawy z 2006 roku a również są przedmiotem rozpoznania sądów apelacyjnych. Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje obecnie nad regulacjami ustawowymi, które w zamyśle mają przyśpieszyć sprawy frankowe (temat na osobny artykuł, jak nie należy reformować wymiaru sprawiedliwości). Jednym z pomysłów jest promowanie zawierania ugód. W naszej ocenie pomysły forsowane przez MS, na same ugody będą miały marginalny wpływ, ale czas pokaże. Potencjalne zmiany prawa spodziewane są pod koniec drugiego kwartału, chociaż też są ciągle przesuwane.
- O ugodach już nieco pisaliśmy, w naszej ocenie zawsze warto rozważyć ten aspekt. Kancelaria głównie skupia się nad kwestiami formalnymi, decyzje biznesowe są zawsze w gestii klienta, jednakże poruszymy też ten wątek, aby łatwiej było podjąć ewentualną decyzję.
- Ugoda polega na usunięciu sporu prawnego zawisłego między stronami, tak aby niepewność w tym obszarze przestała istnieć. Z reguły ugoda zgodnie z zasadą WIN-WIN polega na wzajemnych ustępstwach poczynionych przez strony. Ugoda też powinna dążyć do zamknięcia wszystkich spornych elementów, ale też możliwe są ugody cząstkowe.
- Banki są coraz bardziej aktywne w zakresie ugód. Chociażby kilka dni temu pojawiła się informacja od zarządu PKO BP, iż zamierzają wejść w rok 2026 r., bez obciążenia w zakresie kredytów frankowych. Co ciekawe ten bank natarczywie zaczął atakować (tak trzeba to nazwać) również klientów, którzy już mają zamknięte kredyty i nic z nimi nie robią. Aktywny jest też mBank, inne podmioty w mniejszym zakresie, a są takie jak chociażby BPH czy PEKAO, które udają, że coś robią.
- Warto też wspomnieć o mediacji. Ugody są z reguły wynikiem negocjacji poza sądowych lub mediacji pozasądowych. Negocjacje nie mają sformalizowanego zakresu, mediacje już bardziej ale Kodeks postępowania cywilnego w dość niewielkim zakresie reguluje ten wątek. O czym należy pamiętać. Negocjacje ani mediacje nie są obowiązkowe. Sąd w sprawach frankowych rzadko kierują na mediacje, które są osobnym postępowaniem. Co prawda XVIII Wydział Cywilny Sądu Okręgowego w Warszawie, zrobił się natarczywy w tym obszarze i nawet straszy różnymi konsekwencjami, w przypadku braku chęci do mediacji, tak przynajmniej na dzisiaj nie ma obowiązku brania w tym wydarzeniu udziału. Zdarza się, że sędziowie zachęcają do mediacji ale raczej do tego aby strony zawarły ugodę i np. dają stroną możliwość rozmowy w trakcie rozprawy. Należy jednak pamiętać, że nie są to mediacje. W przypadku wybrania trybu mediacji i pewnego konserwatyzmu ze strony przewodniczącego składu sędziowskiego, może to oznaczać, iż sprawa spadnie z wokandy i będzie skierowana formalnie do mediacji, które są dość szybkie (sam jestem mediatorem Sądu Okręgowego w Warszawie) ale mogą zakończyć się brakiem ugody. I wtedy jak mediator prześle oficjalną informację do sądu, iż nie ma ugody, sąd wyznaczy dopiero kolejny termin. I tutaj może być niespodzianka, że kolejny termin jest wyznaczony za kilka lat. Dlatego tutaj zalecana jest szczególna ostrożność co nam proponuje sąd, w szczególności gdy nie korzystamy z usług profesjonalnego pełnomocnika. Warto też jednak nawet jak jest pełnomocnik, zapytać go o to, wielu pełnomocników nie uczestniczyło nigdy w mediacjach i mogą nie przypuszczać jakie są warunki formalne takiego działania.
- I teraz same ugody. Propozycja ugody jeżeli chodzi o zapisy, zawsze przychodzi z banku. Nie warto przygotowywać własnych propozycji, bo i tak bank ich nie zaakceptuje. Natomiast sugerowane jest uprzednio przygotować swoje potencjalne stanowisko. Z formalnej strony, banki wprowadzają do ugód takie zapisy, które mają ograniczyć możliwość podważania takiego dokumentu przed sądem. Głównie też obracają się wkoło nieważności zapisów umowy, tak aby dokonać zmiękczenia odpowiedzialności banku. Ma to znaczenie w przypadku ugód pozasądowych, bo te zapisy mogą ograniczać możliwość podważenia ugody. W przypadku zawarcia ugody w sądzie, podważanie takiej ugody jest czynnością karkołomną i osobiście nie znam przypadku, żeby to się udało. Natomiast wiadomo, że ugodę zawieramy po to aby zakończyć spór. Znam przypadki, że zaczęto kwestionować ugody zawarte w przeszłości, gdzie ich warunki niekoniecznie było korzystne, patrząc z perspektywy czasu (nie są to nasze ugody). Teraz takie osoby mają do spłaty duże wartości kredytu ale również znacznie zwiększyła się rata kredytowa. Prawdopodobnie ilość takich prób podważania tych ugód wzrośnie, jak skończy się okres promocyjny na oprocentowanie, które banki ustalały na 5 lat. Osobiście widzę małe szanse na podważenie takiej ugody, a jak wspominałem ugody zawartej przed sądem to już praktycznie w ogóle. Co jest jeszcze ważne z punktu widzenia formalnego. Przedawnienie kapitału. W TSUE (Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej) w analizie jest kilka pytań, zadane przez polskie sądy, których celem jest rozwianie wątpliwości i odpowiedź na pytanie – kiedy startuje termin przedawnienia. Sąd Najwyższy w uchwale z 25 kwietnia 2024 r. stwierdził, iż przedawnienie banku startuje w momencie poinformowania banku przez klienta, iż w umowie są klauzule niedozwolone. Sąd powszechne mają jednak co do tego wątplwiości, dodam, że ja również. Nie będą tutaj rozwodził się na tym aspektem ale możliwe są również inne interpretacje, które mogłby doprowadzić do sytuacji, iż termin przedawnienia banku już dawno minął. Czas pokaże, jakie będą rozstrzygnięcia TSUE w tym obszarze, spodziewać się ich należy w przyszłym roku. Natomiast podpisanie ugody powoduje, iż zrzekamy się przysługującego nam zarzut przedawnienia. Tym samym, jeżeli TSUE określi inne terminy przedawnienia niż Sąd Najwyższy, nic już nie będzie można zdziałać. Z reguły też w ugodzie pojawia się zapis o zrzeczeniu wszelkich roszczeń (chyba, że jest to ugoda cząstkowa) stąd warto rozmawiać o wszystkich aspektach, bo potem może już nie być okazji ku temu.
- Jak wyglądają same warunki ugody, nazwijmy je finansowymi, chociaż one często dotykają aspektu formalnego. Nie sposób opisać jakie padają wszystkie propozycje w tym obszarze. Bank stosują różne taktyki negocjacji. Skupię się na trzech najczęstszych, które występują teraz na rynku ale wariacji może być co nie miara.
- Tutaj warto wspomnieć jakie mamy składniki finansowe sporu (kreatywność banków jest duża, więc mogą się jeszcze pojawić inne elementy). Poniżej kilka przykładowych.
- Raty kapitałowo – odsetkowe. Łączy to się kapitałem. Raty kapitałowo – odsetkowe mogą już pokryć cały kapitał, może być nadpłata ale też jeszcze może być kwota kapitału do spłaty. Warto pamiętać, iż od wpłaconych rat w przypadku objęcia ich pozwem naliczane są odsetki ustawowe od momentu doręczenia wezwania do banku
- Różnego rodzaju prowizje, dodatkowe opłaty, ubezpieczenia na życie, czy też ubezpieczenia nieruchomości. Warto pamiętać, iż od takich kwot objętych pozwem naliczane są odsetki ustawowe od momentu wezwania
- Odsetki czyli te kwoty, które naliczamy bankowi od powyższych punktów a i b, ale przedmiotem dyskusji są często odsetki, które nalicza bank w przypadku wytoczenia powództwa o zwrot kapitału/waloryzację od daty przekazania wezwania do klienta
- Koszty sądowe zarówno w przypadku pozwu klienta, jak i banku (ale uwaga, pozew klienta to kwota 1000 zł, pozew banku to 5% wartości sporu)
- Koszty zastępstwa procesowego (czyli to co sąd zasądzi za obsługę prawną)
- Inne koszty zastępstwa procesowego (czasami klienci płacą jeszcze inne koszty obsługi prawnej na podstawie zawartej umowy)
- Kapitał czyli to co bank udostępnił w polskich złotych na rzecz klienta i chciałby jego zwrotu
- Odsetki od kapitału, który bank udzielił klientowi
- Wariant pierwszy. Bank proponuje przewalutowanie pozostałej kwoty kredytu po korzystnym, zdaniem banku, kursie. Z reguły jest on w granicach 1 zł ale zdarzają się niższe. Klient zapomina o innych roszczeniach. Gdzie tkwi haczyk? Po pierwsze przewalutowanie dotyczy tylko kwoty pozostałej do spłaty. Po drugie analizując statystyki, wskazujące na to, iż kredyty frankowe były udzielane w latach 2006-2012, a główny nurt 2008-10 to gdyby zaliczyć całą ratę kapitałowo – odsetkową i inne pobrane przez bank świadczenia lub koszty (np. ubezpieczenie nieruchomości) na spłatę kapitału to jego wysokość do zwrotu do banku jest znikoma lub powstała już nadpłata dla klienta. A tutaj bank proponuje przewalutowanie kwoty z jego wyliczeń jeszcze sporej (oscylująca w okolicach połowy kapitału) i po takiej operacji nadal pozostaje kwota do spłaty. Oczywiście w tym wariancie w ogóle nie ma mowy o kosztach sądowych i zastępstwa procesowego.
- Wariant drugi. Bank przelicza pozostałą wartość kredytu wedle kursu zaciągnięcia, a kwoty wpłacone w CHF wedle średniego kursu NBP z dnia płatności raty. Do tego dolicza wartość wskaźnika oprocentowania i marżę. Tutaj mogą być dwa podwarianty: wskaźnik LIBOR plus marża jak dla kredytów frankowych (były momenty, gdzie oprocentowanie kredytu mogło być ujemne) albo wskaźnik WIBOR i marża jak dla kredytów udzielanych w złotówkach. Z powyższego wynika, iż pierwszy podwariant jest korzystniejszy, z reguły daje to koszt w postaci odsetek w wysokości 10% wartości udostępnionego kapitału. Co ciekawe jeden z dużych banków stosuje oba modele i trudno przewidzieć jaki wariant zaproponuje klientowi, jednakże warto o tym dyskutować, bo w jednej ze spraw, które prowadziliśmy obniżenie kapitału do spłaty było 7 krotne uzyskane w ramach negocjacji. Tutaj można próbować negocjować koszty sądowe i zastępstwa procesowego i obecnie takie oferty też są akceptowane.
- Wariant trzeci. Bank przelicza kwotę kredytu wedle średniego kursu NBP z określonego dnia (z reguły jest to dzień zaproponowania ugody kredytowej). Bank zwraca koszty sądowe, zwraca koszty zastępstwa procesowego (chociaż tutaj zdarzają się dość niecodzienne propozycje stosowania ograniczeń tego zwrotu, poprzez procentowe ograniczenie wartości). Do tego czasami pada propozycja zapłaty jakieś części odsetek, które klient uzyskałby w sądzie (z reguły niewielki procent).
- Oczywiście wariantów jest znacznie więcej, nawet ugody proponowane przez ten sam bank niekoniecznie są oparte na tym samym wzorcu. Warto negocjować, znam przypadek (nieprowadzony przez naszą kancelarię), gdzie dopiero 30 runda negocjacji przyniosła skutek.
- Na koniec parę słów o podatkach.. Tak, właśnie nasze Państwo tak promuje ugody, że od wygranej w sądzie (ugody sądowej też) podatku nie ma, ale już w przypadku ugody pozasądowej, istnieje ryzyko jego zapłacenia. Trzeba przyznać, iż przepisy rozporządzenia w tym zakresie nie są do końca jasne. Natomiast na rynku są dwa nurty. Dominujący, mówiący o tym, że podatek należy zapłacić, jeżeli w wyniku ugody klient otrzymuje od banku kwotę ponad wartość udzielonego kapitału. Bank wystawia PIT od wartości takiej nadpłaty. Taką metodykę działania przyjął chociażby PKO BP. Natomiast po drugiej stronie jest mBank, który twierdzi (a nawet wpisuje to do treści ugód), iż posiada interpretacje podatkową, z której wynika, iż takie ugody w ogóle nie są opodatkowane. Co ciekawe w kilku sporach, które prowadzimy z tym bankiem, na nasze prośby przekazania takiej interpretacji, nie odpowiedziano do tej pory pozytywnie. Jednocześnie należy pamiętać, iż w naszym kraju wydawane są tzw. indywidualne interpretacje podatkowe. Może się zdarzyć, iż bank będzie miał korzystną dla siebie interpretacje, a urząd skarbowy zapuka do nas po podatek. Nasza kancelaria nie specjalizuje się w prawie podatkowym, stąd dla pewności radzimy wystąpić o interpretację podatkową lub skorzystać z usług doradcy podatkowego.
- Podsumowując, z mojej wieloletniej praktyki wynika, iż ugody są niezwykle skutecznym sposobem rozwiązywania sporów. Około 50% moim spraw, które nawet znalazły się w sądzie kończy się właśnie w ten sposób. Zważywszy, na niewydolność wymiaru sprawiedliwości, warto rozważyć takie podejście. Ekonomicznie może być on słabszym rozwiązaniem, ale może uwolnić od niepotrzebnego stresu, a zarazem dać nowe możliwości, chociażby w zakresie rozporządzenia daną nieruchomością. Zdarza się, że moi koledzy po fachu licząc na kolejną instancję lub dodatkowe profity zapisane w umowie, zniechęcają do tej formy zakończenia sporu. Z racji tego, że sam jestem mediatorem sądowym mam zupełnie odmienne zdanie w tym temacie i zachęcam do rozważenia polubownego zakończenia sprawy. Zawsze jednak decyzja w tym zakresie jest decyzją klienta, pełnomocnik zawodowy powinien doradzać pokazując wszystkie opcje, a nie wpływać na to, jak klient ma się zachować w konkretnej sytuacji.
Autor
Radca prawny
Maciej Osiewacz