Loading...
  • Adress: 02-777 Warszawa, ul. Szolc – Rogozińskiego 15/12
  • Telefon: +48 667-601-401
  • Email: kancelaria@merito.waw.pl

Pozew od Funduszu Sekurytyzacyjnego – o co chodzi?

Pozew od Funduszu Sekurytyzacyjnego – o co chodzi?

  • Time Frame Analiza prawna

Nasza kancelaria nie specjalizuje się w funduszach inwestycyjnych, jednakże dla tego artykułu nie ma znaczenia, legitymowanie się takim doświadczeniem. Dzisiaj, krótko zasygnalizujemy zagadnienie, które dotyczy sporej liczby naszych obywateli. Zarazem w małym stopniu dotyczy to osób, inwestujących swoje wolne środki finansowe. W naszej dotychczasowej praktyce spotykaliśmy klientów, którzy otrzymali pozew o zapłatę (z reguły w postępowaniu upominawczym) od podmiotu, który w nazwie miał „niestandaryzowany sekurytyzacyjny fundusz inwestycyjny zamknięty”. Wielu klientów wyrażało zdziwienie, wręcz oburzenie, iż zapewne padli ofiarą kolejnego podmiotu, który próbuje wyłudzić od nich jakieś środki. Niestety, mylili się w tej ocenie.

Podmioty te działają na podstawie ustawy o funduszach inwestycyjnych i zarządzaniu alternatywnymi funduszami inwestycyjnymi (tj. z dnia 19 października 2016 r., Dz. U. z 2016 r., poz. 1896). Konkretnie chodzi artykuły z przedziału 183-196, który reguluje działalność takich funduszów. Nie będziemy dokonywali tutaj analizy prawnej, odnoszącej się do działalności takich instytucji. Należy tylko wspomnieć, iż na podstawie art. 183 ust. 1 w/w ustawy fundusz sekurytyzacyjny działa, „dokonujący emisji certyfikatów inwestycyjnych w celu zgromadzenia środków na nabycie wierzytelności, w tym wierzytelności finansowanych ze środków publicznych w rozumieniu odrębnych przepisów, lub praw do świadczeń z tytułu określonych wierzytelności”. Natomiast na podstawie art. 187 ust. 3 pkt 1-3 fundusz zamknięty może nabywać: określone wierzytelności; papiery wartościowe inkorporujące wierzytelności pieniężne; prawa do świadczeń z tytułu określonych wierzytelności.

Tyle prawniczych wywodów, ale w realnym świecie o co chodzi?

Z reguły pod wymyślnymi nazwami kryją się znane na polskim rynku agencje windykacyjne, które poprzez takie instytucje nabywają wierzytelności na rynku, a następnie dochodzą ich od swoich nowych dłużników. Oczywiście sposobów dochodzenia należności jest sporo, niektóre na pograniczu obowiązujących przepisów, jednakże w mojej dotychczasowej praktyce wynika, iż wierzytelność dochodzona przez fundusz, jest najczęściej na drodze postępowania sądowego.

I tutaj pojawiają się następne pytania, ale jaki ja mogę mieć dług u takiego wierzyciela?

Dług takowy fundusz nabywa od naszego dotychczasowego wierzyciela, na podstawie art. 509 Kodeksu cywilnego, czyli instytucji prawnej zwanej jako przelew wierzytelności (niekiedy nazywanej też cesją). Wspomniany artykuł KC stanowi w par. 1, iż: „Wierzyciel może bez zgody dłużnika przenieść wierzytelność na osobę trzecią (przelew), chyba że sprzeciwiałoby się to ustawie, zastrzeżeniu umownemu albo właściwości zobowiązania”, natomiast w par. 2: „Wraz z wierzytelnością przechodzą na nabywcę wszelkie związane z nią prawa, w szczególności roszczenie o zaległe odsetki”.

Kto z reguły sprzedaje ten dług? Najczęściej jest to bank, chociaż zdarzają się też inne podmioty. Bank zawiera z funduszem umowę przelewu, na podstawie której przekazuje na rzecz nabywcy całą wierzytelność (dług) wraz z wszelkimi prawami (najczęściej są to odsetki, ale również mogą to być inne koszty, np. zastępstwa procesowego).  Oczywiście bank powinien wypełnić jeszcze inne zobowiązania w stosunku do swojego klienta, a z tym bywa różnie. Ktoś zada pytanie, po co to robią? Bank pozbywa się tzw. złego długu, przynajmniej w jego ocenie. Nie musi dalej się z nim zajmować, tym samym jego aktywność operacyjna kończy się praktycznie z momentem dokonania przelewu. Poza tym odzyskuje część należności. Zyskiem nabywcy z reguły jest niska cena zakupu (3-4%) takiej wierzytelności.

I wtedy klient przypomina sobie, że wziął kredyt, pożyczkę, kartę kredytową itp. dawno, dawno temu, oczywiście nie uregulował wszystkich swoich zobowiązań, czasami już o tym zapomniał a teraz znowu wszystko wraca ze zdwojoną siłą. Dlaczego? Bo przez czas jaki upłynął od rozwiązania umowy z bankiem a do wezwania od nowego wierzyciela cały czas zegar tykał dalej czyli mowa o odsetkach. I często jest tak, iż wysokość odsetek przewyższa już wysokość kapitału, który pierwotnie był do spłaty. Na koniec nowy wierzyciel dochodząc swoich praw przed sądem korzysta z możliwości, jaką dają przepisy prawa (art. 482 KC) i dolicza wysokość dotychczasowych odsetek do dotychczasowego kapitału. Nowy kapitał znacznie rośnie, a odsetki czy inne koszty są już liczone od nowej wartości.

Autor: Radca prawny Maciej Osiewacz