- Krótkie wprowadzenie.
Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym (dalej SN), której projekt Prezydent RP, w poprzedni wtorek skierował do Sejmu, do naszego systemu prawnego ma zostać wprowadzono nowa regulacja, która będzie funkcjonować obok istniejącej skargi kasacyjnej. Została nazwana skargą nadzwyczajną i zgodnie z tym, jak przedstawiał to Prezydent oraz urzędnicy jego kancelarii, wzorem była niegdyś obowiązująca konstrukcja prawna, funkcjonująca w dawnym systemie politycznym czyli rewizja nadzwyczajna (ten aspekt w moim opracowaniu pomijam).
- Umiejscowienie skargi nadzwyczajnej w przepisach prawnych.
Co do zasady SN rozpoznaje sprawy w oparciu o dwie dość obszerne ustawy: Kodeks postępowania cywilnego (dalej KPC) oraz Kodeks postępowania karnego (KPK). Każdy prawnik procesowy, dobrze je zna. Te dwie pokaźne ustawy są bazą, podstawą prowadzenia wszystkich procesów przed sądami powszechnymi oraz SN. Celem racjonalnego ustawodawcy powinno być to, aby obywatele mogli w jedynym miejscu zapoznać się ze swoimi prawami i obowiązkami. Stąd przepisy procesowe, są zgrupowane w tych ustawach. Krytycznie należy ocenić pomysł aby regulacja dotycząca skargi nadzwyczajnej znalazła się w ustawie o SN. Jej miejsce powinno być w kodeksach, o których wspomniano powyżej. Ponadto przepisy te będą funkcjonować obok istniejącej skargi kasacyjnej czy innych nadzwyczajnych trybów wzruszania orzeczeń sądowych: stwierdzenie nieważności czy wznowienie postępowania, a właśnie w kodeksach są one uregulowane. Przynajmniej w mojej ocenie, skarga kasacyjna, jak i dwie ostatnie instytucje są mocno powiązane z propozycjami przedstawionymi w tym projekcie. Na razie nie wiadomo, jak te tryby miałby współgrać. Na bazie projektu ustawy można jednak stwierdzić, iż skarga nadzwyczajna, może być jakby czwartą instancją, bo przedmiotem tej instytucji, może być również orzeczenie samego SN.
- Podmioty uprawnione do złożenia skargi.
Zgodnie z art. 86 par. 2 projektu, skargę wnosi się za pośrednictwem podmiotów wskazanych w tym przepisie. Prawie wszystkie te podmioty mają odpowiednie kompetencje do weryfikacji skarg obywateli i podjęcia decyzji, co do ich zasadności ich przedłożenia do rozpoznania przez SN. Nie mam wątpliwości co do wszystkich wymienionych w tym przepisie rzeczników (Rzecznik Praw Obywatelskich, Rzecznik Praw Dziecka, Rzecznik Praw Pacjenta, Rzecznik Finansowy). Kompetencje tych organów, jak i ich dotychczasowe działania, pozwalają założyć, iż na tym polu również wykażą się racjonalnością i nie będą podejmować pochopnych rozstrzygnięć. Również Prezes Prokuratorii Generalnej Rzeczypospolitej Polskiej oraz Przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego wydają się właściwymi podmiotami do rozpoznawania takich skarg, w zakresie swoich kompetencji. Pewne wątpliwości można mieć przy Prokuratorze Generalnym, bo jakby do tego nie podchodzić, to jest to organ obsadzany w sposób polityczny. Jednakże z drugiej strony, ma za podstawowe zadanie strzec praworządności w Polsce, tym samym pominięcie go nie wchodzi w rachubę przy tej konstrukcji prawnej. Wskazanie tych organów władzy wykonawczej można uznać za logiczne.
Niemniej jednak napisałem, że prawie wszystkie podmioty, bo w grupie tej znaleźli się również przedstawiciele władzy ustawodawczej: 30 posłów albo 20 senatorów. Taką koncepcję należy ocenić negatywnie. Nie można znaleźć merytorycznego uzasadnienie dla takiego rozwiązania. Posłowie i senatorowie nie są w stanie dokonać analizy, która skarga skierowana przez obywatela jest zasadna, nie mają do tego stosownego aparatu pomocniczego (chyba, że za taki uznać biura poselskie, ale te musiałby się jeszcze rozrosnąć). Przywołanie Marszałka Sejmu czy Senatu z ich kancelariami jest tylko zabiegiem wspierającym, bo obie te jednostki tylko będą przekazywać taką skargę, czyli brak będzie merytorycznej weryfikacji samej skargi. Merytorycznej oceny powinni dokonać posłowie i senatorowie. Ponadto trudno wyobrazić sobie sytuację, iż poseł czy senator, który w końcu jest politykiem, do tego zależnym od wyborców, odmawia im współpracy w tym względzie. Moje osobiste doświadczenia z przeszłości wskazują, iż posłowie czy senatorowie, bezkrytycznie popierali skargi obywateli, chociaż materiał dowodowy wskazywał, iż mieli do czynienia wręcz z działaniami przestępczymi. Nie podejrzewam ich o chęć popierania osób łamiących prawo, ale raczej wydaje się, iż nikt z nich nie analizował skarg takiego obywatela. Obawiam się, iż tak będzie i w tym przypadku a ilość skarg może z tego kierunku być znaczna.
Dodać należy, iż skarga może być wniesiona tylko raz (art. 87 par. 1). Jednakże ten przepis dotyczy tylko rozpoznania skargi przez SN. Nie stanowi to przeszkody, aby wszystkie powyższe podmioty, były w nieskończoność zasypywane skargami, w tej samej sprawie. Podmioty te nie współpracują na dzisiaj ze sobą, a ustawa w ogóle pomija ten aspekt. Można przyjąć, iż wszystkie utworzą organizacyjne komórki do analizy takich skarg i w ramach jednego podmiotu będą miały wiedzę, czy taka skarga już kiedyś wpłynęła. Jednak ustawa nie daje takich możliwości jak np. Kodeks postępowania administracyjnego, aby ponowną skargę opartą na tych samych argumentach pozostawić bez rozpoznania. Żeby jednak pozbyć się problemu, najłatwiej przerzucić piłkę dalej. A na końcu łańcucha decyzyjnego jest SN i to on zostanie niejako zmuszony zmierzyć się z tym zagadnieniem. Wszystkie wymienione w ustawie instytucje będą musiały wyasygnować dodatkowe środki na obsługę tylko takich spraw. Dodam również, iż zupełnie nie sposób tego kontrolować co będzie działo się ze skargami wpływającymi do posłów czy senatorów. Ponadto przepis art. 87 par. 2 stanowi, iż skarga nie będzie mogła być oparta na tych samych argumentach co skarga kasacyjna. A kto ma o tym orzekać? Przywołane powyżej podmioty? Takiej analizy może dokonać dopiero sąd.
Podsumowując, dla względnego zaakceptowania powyższych konstrukcji, konieczne wydaje się wyłączenie czynnika politycznego w postaci grup posłów i senatorów, poza tym powinien zostać wypracowany jakiś wspólny mechanizm przepływu takich skarg. Dodać również trzeba, iż projekt w ogóle nie zakłada, skąd pojawi się finansowanie tego pomysłu. Tymczasem każdy, kto zetknął się z wymiarem sprawiedliwości, mógł się na własne oczy przekonać, iż ten aspekt działalności Państwa, wymaga dalszych znacznych nakładów finansowych.
- Przesłanki do wniesienia skargi nadzwyczajnej.
Art. 86 par. 1 określa przesłanki jakie musi spełniać sprawa aby można skutecznie wnieść od niej skargę nadzwyczajną.
- zapewnienie praworządności. To jest tzw. klauzula generalna. Co to takiego? Przepis, który nie odnosi się do określonej normy prawnej, bazuje na pewnych wartościach ogólnych, często abstrakcyjnych. W naszym ustawodawstwie jest sporo klauzul generalnych, dla przykładu można przywołać art. 5 Kodeksu cywilnego. Tylko co to jest praworządność? Nie ma legalnej definicji tego zagadnienia. Dla różnych osób może to pojęcie mieć nieco odmienne znaczenie. W mojej ocenie opieranie tak poważnej instytucji na pojęciu nieostrym, nie jest dobrym rozwiązaniem.
- zapewnie sprawiedliwości społecznej. Kolejna przesłanka będąca klauzulą generalną. Wydaje mi się, iż obie te przesłanki będą wymagały wykładni sądowej, jak należy je rozumieć. Pytanie tylko czy podmioty uprawnione do składania tych skarg w imieniu obywateli, będą tą wykładnię akceptować i stosować.
Redakcja art. 86 par. 1 prowadzi do wniosku, iż obie te przesłanki muszą być spełnione łącznie. Dodatkowo powinna wystąpić, któraś z opisanych poniżej ustępach tego przepisu.
- orzeczenie narusza zasady lub wolności i prawa człowieka i obywatela określone w Konstytucji. Pojęcie tak nieokreślone obszarowo, iż właściwie można pod to podciągnąć każdą prawną sytuację. Wyjaśnienia co do klauzul generalnych pozostaje aktualne.
- orzeczenie w sposób rażący narusza prawo przez błędną jego wykładnię lub niewłaściwe zastosowanie. To jest powtórzenie wynikające z podstaw skargi kasacyjnej. Przywołam tutaj art. 398 (3) par. 1 ust. 1 KPC, który jest mi bliższy niż postępowanie karne. Oczywiście mamy tutaj nieco inne zastosowanie, bo przecież skargę możemy wnieść również od orzeczenia, którego przedmiotem była skarga kasacyjna, a poza tym od innego orzeczenia, jeżeli nie upłynęło 5 lat od jego uprawomocnia.
- zachodzi oczywista sprzeczność istotnych ustaleń sądu z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego. Tutaj też przywołam art. 398 (3) par. 1 ust. 2 KPC. Chociaż nie mają takiego samego brzmienia, to traktują o tym samym. Można mieć tylko wątpliwość czy „istotne ustalenia” są zbieżne z pojęciem „uchybienia, które miało wpływ na wynik sprawy”. Zapewne dopiero praktyka sądowa wskaże właściwy kierunek interpretacji.
W przywołanym art. 86 par.1 projektu, znajduje się też ograniczenie przedmiotowe. Skargę nadzwyczajną będzie można wnieść wtedy, gdy nie ma możliwości skorzystania z innej procedury czyli skargi kasacyjnej, stwierdzenia nieważności czy wznowienia postępowania. Jednakże aby to ocenić, będzie prawdopodobnie potrzebna analiza wykonana przez sąd w tzw. postępowaniu przedinstancyjnym. Moim zdaniem praktyka będzie taka, iż najpierw strona będzie próbowała uzyskać korzystne rozstrzygnięcie, przy wykorzystaniu nazwę to drogą zwykłą a następnie, jeżeli jej argumenty nie trafią na podatny grunt będzie próbowała innego podejścia.
Podsumowując przesłanki wskazane w projekcie, nie są jakąś istotną nowością w naszym systemie prawnym. Można wyrazić tylko wątpliwości, co do zastosowania klauzul generalnych, które medialnie bardzo dobrze się prezentują, ale też powodują niepewność praw podmiotowych i w rzeczywistości strona chcąca wykorzystać tę instytucję, będzie uzależniona od oceny w tym względzie składu orzekającego.
5.Terminy i sposoby rozstrzygnięcia.
W całym omówieniu tej instytucji, ten punkt należy ocenić całkowicie negatywnie.
Art. 86 par. 3 projektu wprowadza zasadę, iż skargę będzie można wnieść w terminie 5 lat od uprawomocnienia się orzeczenia. Do tego mowa jest od orzeczeniu sądu każdej instancji, czyli nie będzie konieczności wykorzystania całości ścieżki sądowej. Co do zasady, postępowania sądowe, w szczególności sporne, mają prowadzić do rozstrzygnięcia sprawy i zakończenia sporu. Dlatego mowa jest o powadze rzeczy osądzonej. Natomiast propozycja z projektu, brzmi tak, owszem wygrałeś ale w ciągu pięciu lat nie jesteś pewny czy twoje prawa lub obowiązki zostały prawidłowo przyznane czy określone. Taka konstrukcja łamie wszystkie standardy państwa prawa i należy ją negatywnie ocenić. Warto przy tym spojrzeć na art. 88 par. 1 projektu. W razie uwzględnia skargi sąd uchyla orzeczenie i przekazuje sprawę do rozpatrzenia sądowi niższej instancji lub orzeka co do istoty. Takie rozwiązanie jest nie do pomyślenia w praworządnym, cywilizowanym państwie. W mojej ocenie, skoro doszło do pomyłki sądowej, to Państwo powinno przyjąć na siebie obowiązek odszkodowawczy, jeżeli zawiodła jedna z jego podstawowych funkcji czyli sprawowanie władzy sądowej. Może warto też tutaj pokusić się o tak skonstruowanie tych przepisów, aby sąd oceniał czy uchylenie wyroku w ogóle jest możliwe. Natomiast cofanie się do przeszłości lub tworzenie nowej rzeczywistości, może rodzić za sobą niewyobrażalne konsekwencje prawne, społeczne czy moralne i powinno być niedopuszczalne.
Przywołać trzeba art. 115 par. 1 projektu, który stanowi, iż w ciągu 3 lat od dnia wejścia tej ustawy w życie, będzie można zaskarżyć każde prawomocne orzeczenie, które zapadło po 17 października 1997 r. Przy okazji, czy ktoś się zastanawiał skąd w projekcie pojawiła się ta data? Cóż od tego dnia obowiązuje obecna Konstytucja RP. Wynika stąd, iż wedle oceny autorów projektu, wszystkie orzeczenia wydane przez ostatnie 20 lat, w trakcie obowiązywania obecnego, najważniejszego dokumentu prawnego w Polsce, można zweryfikować. Można odnieść wrażenie, iż autorzy od razu zakładają, iż obecnie obowiązująca Konstytucja jest aspołeczna, niesprawiedliwa, sprzeczna z powszechnie obowiązującymi normami prawnymi, skoro uważają, iż wszystkie orzeczenia wydane pod jej rządami mogą być błędne. Z drugiej strony, można też postawić tezę, iż skoro datą graniczną jest 17 października 1997 r., orzeczenia zapadłe w poprzednim ustroju politycznym są zatem w całości prawidłowe (wydane na podstawie Konstytucji PRL z 1952 r.). Abstrahując od podłoża politycznego tej deklaracji, porażająca jest wizja możliwości weryfikacji wszystkich spraw z ostatnich 20 lat. Kilka tygodni temu napisałem artykuł dotyczący nowelizacji ustawy o sądach powszechnych (https://merito.waw.pl/2017/08/08/nowelizacja-prawa-o-sadach-powszechnych). Przy jego tworzeniu sięgnąłem do danych Ministerstwa Sprawiedliwości odnośnie ilości spraw jakie wpłynęły do sądów w 2016 roku. Tych spraw było 16 milionów, tak to nie jest pomyłka. Dodam, że do SN w 2016 wpłynęło 11102 sprawy. Widać też dysproporcję pomiędzy ilością spraw, które rozpatrzyły sądy powszechne a SN. Czy zatem pytanie, które pojawia się od kilku dni, jak SN ma podołać temu zadaniu, nie jest prawidłowe? Dodam, że w SN orzeka obecnie 85 sędziów, a pracuje około 300 osób administracji. Projekt, nie zawiera odpowiedzi na to pytanie.
A co z orzeczeniami sądów w sprawach karnych? Równie dobrze możemy sobie wyobrazić, iż wszyscy skazani i odbywający karę, składają teraz takie skargi. Z drugiej strony w aspekcie spraw karnych dodać trzeba również, iż w projekcie znalazł się bardzo kontrowersyjny zapis w art. art. 86 par. 3 zdaniem 2. „Niedopuszczalne jest uwzględnienie skargi nadzwyczajnej na niekorzyść oskarżonego wniesionej po upływie 6 miesięcy od uprawomocnienia się orzeczenia lub od rozpoznania kasacji.”. Przepis ten wprowadza ograniczenie czasowe, przeciętny obywatel powie to chyba dobrze. Proszę jednak zwrócić uwagę na jego redakcję. Przykładowo sąd orzeka o niewinności jakieś osoby. Wyrok jest prawomocny. Ależ nie, przez 6 miesięcy taki wyrok może być zaskarżony. A przypomnijmy, jaki jest jeden z podmiotów uprawnionych do złożenia takiej skargi. Czyż nie jest to Prokurator Generalny? Czy ten podmiot nie będzie najbardziej zainteresowany zmianą orzeczenia? Moim zdaniem przepis ten łamie standardy wynikające z Konstytucji RP, jak i umów międzynarodowych, których Polska jest stroną.
Podsumowując ten punkt, można oprzeć się na obowiązującej już od czasów starożytnych, sformułowanej przez rzymskich prawników, łacińskiej sentencji lex retro non agit – co należy tłumaczyć – prawo nie działa wstecz. Wszystkie cywilizowane państwa wdrożyły tę maksymę. W naszym systemie prawnym również ona, co do zasady obowiązuje. Jednakże projekt ten przeczy tej zasadzie i może być przedmiotem niezmiernego bałaganu, kolejnych ludzkich dramatów, strat dla gospodarki narodowej czy dalszego obniżania naszej międzynarodowej reputacji. Jeżeli już taka instytucja miałby być rozpatrywana, to jej wprowadzenie powinno dotyczyć przyszłości oraz ewentualnie spraw, które są w toku.
- Rozpatrywanie skargi – skład orzekający.
Zgodnie z art. 25 ustawy skarga nadzwyczajna ma być rozpatrywana przez nowo powołaną cześć SN: Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Powołany powyżej przepis statuuje tę izbę również do rozpatrywana innego rodzaju spraw, których katalog jest dość szeroki, w tym np. dotyczących prawidłowości przeprowadzonych wyborów czy odwołań od decyzji Przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji (np. w sprawie koncesji). Dlaczego o tym wspominam? Z uwagi na to, iż będzie to nowa część SN, która zostanie również na nowo obsadzono kadrowo. W połączeniu z ustawą o Krajowej Radzie Sądownictwa, można się tylko domyślać efektu.
Ponadto zgodnie z art. 58 par. 1 w rozpatrywaniu takich spraw będą orzekać ławnicy. Jaka jest definicja osób pełniących taką funkcję? Można określić taką osobę jako niezawodowego członka składu orzekającego, stanowiący czynnik społeczny w wymiarze sprawiedliwości. Jednakże wprowadzenie ławników do SN, należy ocenić co najmniej, jako niezrozumiały pomysł. Chociaż zgodnie z art. 182 Konstytucji obywatele mają zagwarantowany udział w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości, który zostanie określony w ustawie, to nie są mi znane systemy prawne, gdzie w SN w orzekaniu uczestniczą ławnicy. Ława przysięgłych przewidziana był przez procedurę karną z 1928 r. Ale to jest inna konstrukcja niż ławnik. Ława przysięgłych orzeka o winie lub niewinności, co do poszczególnych zarzutów (w każdym razie tak działa to w systemie prawa common law). Po II Wojnie Światowej wprowadzono instytucję ławnika, opartą na modelu radzieckim. Ławnik orzekał razem z zawodowymi sędziami. W rzeczywistości była to fasada, która miała wskazywać na udział mas robotniczo – chłopskich w systemie sprawowania władzy sądowniczej. Tym samym instytucja ta została mocno wypaczona, a jej działanie w nowych realiach ustrojowych, bardziej zaczęło paraliżować wymiar sprawiedliwości niż być wartością dodaną. W 2007 mocno ograniczono rolę ławników (stało się to za rządów obecnej większości parlamentarnej). Argumentem w tamtym czasie, było to, iż skomplikowanie prawa w Polsce nie pozwala, osobom niemającym profesjonalnego wykształcenia w kierunku prawa, prawidłowo oceniać związane z nim zagadnienia. Ponadto ławnicy byli często przyczyną (z powodu absencji) znacznych opóźnień w przebiegu procesu. Po upływie kilku lat można stwierdzić, iż decyzja o zmniejszeniu ich roli w postępowaniu sądowym, była dobrym posunięciem.
SN jako najwyższa władza sądownicza jest też sądem, gdzie poziom orzekania powinien być oparty na najwyższych standardach profesjonalizmu prawniczego. Dla przypomnienia, chociaż orzeczenia SN wiążą tylko w danej sprawie, to autorytet tego sądu sięga tak daleko, iż sądy powszechne orzekając, zwracają uwagę na to, jak SN oceniał w przeszłości dane zagadnienie prawne. Również organy administracji stosują się do tych orzeczeń i często w swoich wywodach powołując się na argumentację SN. Ponadto art. 58 par. 2 ust.6 wprowadza zasadę, iż ławnikiem może być osoba posiadająca wykształcenie średnie. Jest to niejako powtórzenie podobnej regulacji z ustawy o sądach powszechnych. Tymczasem aby zostać sędzią SN trzeba spełnić bardzo dużo rygorystycznych kryteriów, w tym dotyczących wykształcenia i doświadczenia zawodowego – patrz art. 29 projektu. A obok tak wykwalifikowanych sędziów będą orzekać ławnicy ze średnim wykształceniem. Ponadto przypominam o art. 25 projektu, który wprowadza bardzo szeroki katalog spraw, którymi ma się zajmować ta izba. Trudno mi wyobrazić sobie aby ławnik miał doświadczenia związane z energetyką, telekomunikacją, transportem, mediami i oczywiście orzekał w sprawie ważności wyborów, nie wspominając o skardze nadzwyczajnej, która może dotyczyć każdego rodzaju spraw, w tym karnych. Takie zastawienie jest już na pierwszy rzut oka niezbyt logiczne. Skoro ławnicy mają być remedium na niezdrową sytuację w SN, dlaczego projekt przewiduje ich udział tylko w tej jednej izbie SN? Może w każdej izbie przydadzą się ławnicy. Ponadto zgodnie z art. 91 skargę nadzwyczajną ma rozpatrywać dwóch sędziów zawodowych i jeden ławnik a w przypadku skargi dotyczącej orzeczenia SN, pięciu sędziów zawodowych i dwóch ławników. Teoretycznie można założyć, iż opinia ławnika, nie będzie istotna, jeżeli sędziowie będą zgodni w swojej ocenie. Jednakże z uwagi, iż ławnik będzie niejako przedstawicielem danej klasy politycznej można mieć wątpliwości, chociaż do aspektu tajności narady sędziowskiej przed i po wydaniu orzeczenia. Dodać należy, iż sędziowie nie mogą należeć do partii politycznych i do tego zgodnie z tym, co jest w szczególności podkreślane w ostatnich miesiącach nie powinni akcentować swoich przekonań politycznych. Ławnik nie będzie miał takich ograniczeń, wręcz przeciwnie z uwagi na sposób jego wyboru należy wskazać, iż będzie to funkcja mocna polityczna. Jeżeli już instytucja ławnika miałaby zostać, to należy zadbać o profesjonalny aspekt pełnienia tej funkcji. Stąd wykształcenie średnie nie może się ostać, ponadto przynajmniej na poziomie SN powinien zostać wprowadzony wymóg wykształcenia prawniczego. Dodam, iż również nie do końca zrozumiałe jest ograniczenie wieku ławników 40-60 lat, gdzie w sądach powszechnych granica to wynosi 30-70 lat.
Art. 60 par. 2 wprowadza zasadę, iż ławników będzie wybierał Senat. Tutaj kłania się Machiavelli i jego koncepcja trójpodziału władzy. Władza sądownicza powinna być całkowicie niezależna od władzy ustawodawczej. Wybór ławników przez senatorów całkowicie przeczy takiemu podziałowi. Założenie funkcjonowania izby wyższej parlamentu, miało być takie, iż osoby w niej zasiadające to doświadczone osoby, nie powiązane ściśle z partiami politycznymi. Patrząc na obecny skład Senatu, można odnieść wrażenie, iż ta koncepcja pozostała tylko w sferze oczekiwań. Na 100 senatorów, niezależny czyli niezwiązany z partią polityczną jest tylko jeden. 61 senatorów należy lub jest sympatykiem partii rządzącej. Stąd łatwo wyobrazić sobie sytuacje, iż ławnicy będą wybierani z klucza politycznego. To może prowadzić do tego, iż w tej izbie SN będą dominowały bardziej poglądy obecnie rządzącego ugrupowania (albo tego, które oddało właśnie władzę) wraz z różnymi populistycznymi hasłami. I izba ta zamiast sprawować wymiar sprawiedliwości zamieni się w podobne do ciało, podobne do wiecu politycznego.
Podsumowując ten punkt, należy stwierdzić, iż zaproponowane zmiany są z punktu widzenia prawidłowego sprawowania wymiaru sprawiedliwości, niepożądane. Zbyt szeroko uregulowano zakres spraw rozpatrywanych przez nową izbę, wprowadzenie wyboru zupełnie nowego składu sędziowskiego (przypominam, iż obecni sędziowie orzekający z tym zakresie pozostaną w izbie pracy i ubezpieczeń społecznych) oraz polityczne powołanie nieprofesjonalnych ławników.
- Podsumowanie.
Starałem się dokonywać na bieżąco podsumowania omawianych aspektów. Można się zapewne domyślić, iż moje stanowisko do tego projektu, nie jest pozytywne. Chociaż sama instytucja, w jakimś kształcie jest warta rozważenia. W końcu pomyłki sądowe zdarzają się w każdym systemie, nawet najlepszym. Z drugiej strony po to mamy dwuinstancyjne postępowanie plus trzecią instancję w formie kasacji wnoszonej przed SN aby te pomyłki wychwycić. Może warto zastanowić się nad kwestią podniesienia kultury prawnej w naszym społeczeństwie, którą z mojej perspektywy oceniam na bardzo niską. Do tego ciągłe dyskredytowanie wymiaru sprawiedliwości, profesjonalnych pełnomocników prawnych, niestabilność prawa i podejmowanie decyzji na podstawie sondażów wyborczych, nie poprawia sytuacji. Obywatele RP nie korzystają z pomocy profesjonalnych prawników, chociaż obecnie jest nawet możliwość, uzyskania jej darmowo. Dla przykładu podam dane z Mazowsza, ze sfery biznesu ale jednak pokazujących pewną tendencję. Tylko 1 na 10 przedsiębiorców korzysta stale z pomocy prawnika, co wydaje się ogromnym ryzykiem z ich strony, chociażby z uwagi na skomplikowanie naszego systemu prawnego. Korzystanie z pomocy prawnej z pewnością zmniejszyłoby skalę pomyłek sądowych i dyskusja nad wprowadzeniem skargi nadzwyczajnej byłaby po prostu zbędna.
Nie mam jednak wątpliwości, iż reforma wymiar sprawiedliwości nie może być dokonana, w taki sposób jak obecnie jest to przygotowywane. Podstawowy cel, postawiony przez Prezydenta, jak i większość parlamentarną, jakim jest zwiększenie poczucia sprawiedliwości czy przyśpieszenie postępowań sądowych, komentowany projekt nie spełnia. Można nawet stwierdzić, iż jest zupełnie odwrotnie. Dyskusja nad reformą, powinna być prowadzona w sposób spokojny i wyważony, a także w jak najszerszym wymiarze politycznym, przy udziale samych sędziów i całego środowiska prawniczego. Tymczasem dzisiaj projekty reform powstają w ekspresowym tempie, w zaciszu gabinetów, z pominięciem drogi normalnego dialogu społecznego i z pominięciem najbardziej najistotniejszych grup społecznych.
Do tego, czy możemy zastanowić się nad pytaniem – czym jest poczucie sprawiedliwości? Jak powiedział kilka dni temu prof. Strzembosz (I Prezes SN po 1989 roku), tam gdzie są dwie strony sporu sądowego, zawsze ktoś przegrywa i może poczuć się skrzywdzony przez wymiar sprawiedliwości. Patrząc na to, iż jest to kilka milionów spraw rocznie, to grono niezadowolonych może być pokaźne. Profesor trafił w samo sedno zagadnienia, wokół którego toczy się dyskusja. W całej tej sprawie można odnieść wrażenie, że poczucie sprawiedliwości jest tylko pretekstem do forsowania pewnych rozwiązań politycznych, które w rzeczywistości w ogóle albo w nikłym zakresie pokrywają się z hasłami tej reformy. Reasumując, trzeba mieć nadzieję, iż ten projekt, przynajmniej w takiej postaci, nie zostanie wprowadzony do obowiązującego porządku prawnego w naszym kraju.
Autor: Radca prawny Maciej Osiewacz